wtorek, 21 kwietnia 2015

LeBron pożera Messiego, czyli o tym, ile może kosztować kolorowy kartonik


Wartość kart kolekcjonerskich to temat długich dyskusji, licytacji i... oczywiście zaskoczeń. Raz na jakiś czas wybucha "bomba". Dla przeciętnego zbieracza liczy się zabawa, ale i budżet. Dla "szaleńców" jednym z celów jest zwrot z inwestycji. Kiedyś, w przyszłości. A w grę wchodzą tysiące, dziesiątki tysięcy dolarów.


Jakiś czas temu napisałem o tym, ile jeden z kolekcjonerów zapłacił za kartę Black Prizm z autografem Lionela Messiego. To "tylko" karta piłkarska, co prawda jedyna na świecie, ale relatywnie "świeża", z kolekcji A.D. 2014. I jak się okazuje, stosunkowo "niedroga".

T206 Honus Wagner
Najdroższa karta kolekcjonerska świata, to T206 Honus Wagner (fot. cardboardconnection.com). Baseballowy kartonik z serii American Tobacco, wydany w latach 1909-1911 w liczbie 60-200 sztuk. Do dzisiaj zachowało się ich blisko 60, jednak nie więcej niż 10 w dobrym stanie. A jednak... w 2007 roku anonimowy kolekcjoner zapłacił za jedną z nich 2,8 mln USD. W 2011 roku okazało się, że był to Ken Kendrick - partner zarządzający drużyny NFL Arizona Diamondbacks. W kwietniu 2014 podobna karta znalazła nabywcę za 1,32 mln USD (poczytaj).

Czy 14 000 USD za 1 of 1 Messiego to dużo? Okazuje się, że niekoniecznie. W świecie kolekcjonerskim najbardziej pożądane egzemplarze osiągają na aukcjach kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów.

LBJ 2003-04 UD Exquisite patch
Wracając do współczesności i LeBrona. Na początku 2015 r. Amerykanin Bill Lee zapłacił za kartę rookie LBJ 95 000 USD, czyli ponad 6 razy więcej niż wylicytowano unikat z Messim. To karta patch parallel z edycji 2003-04 Upper Deck Exquisite, limitowana do #23. Warunkiem zakupu była rzecz jasna potwierdzona autentyczność i idealny stan karty. Tę zagwarantował Beckett (ocena 9.5 w 10-stopniowej skali - foto). Warto nadmienić, że ten sam Beckett jeszcze w listopadzie 2014 (Sports Card Monthly) wyceniał tę samą kartę na 14 000 USD.

Co ciekawe, Lee kupując kartę nie był kolekcjonerem. Pomysł zbudowania unikatowej, światowej klasy kolekcji pojawił się u niego dopiero później. Kolejnym nabytkiem była karta z tej samej serii, numerowana do #99. Zbiór szybko wzbogacił się o kolejne egzemplarze, głównie 1 of 1 z pierwszego sezonu znakomitych graczy NBA (foto poniżej, źródło: cardboardconnection.com). Kto jednak bogatemu zabroni? Można kupować obrazy, rzeźby, antyki, samochody. Można i karty.

LeBron James 2003-04 UD Exquisite
Klay Thompson 2012-13 Immaculate
Giannis Antetokounmpo 2012-13 Immaculate
Russell Westbrook 2008-09 UD Ultimate Collection
Klay Thompson 2012-13 National Treasures
Ile może być warta cała kolekcja kart topowego gracza? Beckett w jednym z numerów swojego magazynu wycenił zbiór ponad 12 000 (różnych) kart Michaela Jordana na ponad 1,3 mln USD. Zebranie dotychczas wydanych kart innych graczy NBA: Vince Cartera to wydatek rzędu 95 000 USD, Stephena Curry ok. 40 000, Patricka Ewinga 29 000, Klaya Thompsona ok. 10 000, Jimmiego Butlera ok. 7 500, obiecujących rookies - Michaela Cartera-Williamsa ok. 18 000, a Victora Oladipo ok. 15 000 (dane do 2014 r., za: Beckett).

Inne dyscypliny? Kolekcja kart baseballisty Jose Abreu wyceniana jest na ok. 33 000 USD, futbolisty Eddiego Lacy na ok. 53 000, hokeisty Chrisa Cheliosa na ok. 18 000. Wielu czytelnikom nic te nazwiska nie mówią, ale to tylko przykłady.

Ciekawe hity (logoman, game used i auto z niskimi limitami) kosztują od kilkudziesięciu do kilkuset USD i często znajdują nabywców. Najwięcej, często grubo ponad 1000 USD należy zapłacić oczywiście za karty graczy o statusie gwiazdy oraz najciekawszych debiutantów. Najbardziej wartościowe transakcje dotyczą graczy NBA i MLB, choć niewiele ustępują im kolekcje futbolistów czy hokeistów.

Kosztowne hobby wręcz zmusza do precyzyjnego określenia profilu kolekcji. Zbieranie wszystkiego jest po prostu niemożliwe, stąd wybór pada na wybranego gracza/y lub sety kart. Jeśli jednak komukolwiek wydaje się, że w kolekcjonowanie przez duże "K" bawią się wyłącznie Amerykanie, to jest w błędzie. W Europie i Azji pozytywnych freaków nie brakuje, wielu jest również w Polsce. Ich wiedza budzi podziw, a ze zbiorów mogą stworzyć już małe muzea.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o rzeczowe i kulturalne komentarze. Z góry dzięki!